Zdobyła worek medali, teraz chce... kontraktów sponsorskich, nie litości.

02.05.2013

Karolina Hamer - sponsoring

Rozmowa z Karoliną jest z pewnością niepełna jej wizji. Z pewnością natomiast spojrzenie Karoliny Hamer na sytuację polskiego paraolimpijczyka jest nowoczesne i podążające za światowymi realiami. Pieniądze potrzebne są już. W tym roku Mistrzostwa Świata w pływaniu, a Karolina zamiast w psychicznym komforcie koncentrować się na przygotowaniach poświęca czas na walkę o godność sportowca paraolimpijskiego. Jeśli ktoś z Was ma pomysł, może pomóc to proszę o działanie.

Wiem, że daje do myślenia. Przeczytajcie sami:

Dziennik Polski, 22 kwietnia 2013r.

Zdobyła worek medali, teraz chce, by sportowcy niepełnosprawni wyszli z cienia. Zależy jej na kontraktach, nie litości
KAROLINA HAMER - SPONSORING - tak podpisała swoje zdjęcie w internecie.

Rozmawia Majka Lisińska-Kozioł


- Pływanie to dla Pani...
- Pasja i ciężka praca. Tak samo odpowiedziałaby Justyna Kowalczyk czy Otylia Jędrzejczak.
- Gwiazdy sportu.
- Ja gwiazdą nie jestem, choć jak one mam worek medali wywalczonych na zawodach światowej rangi. No, ale w Polsce powszechne jest przeświadczenie, że sport uprawiany przez osoby takie jak ja - z niepełnosprawnością - to rehabilitacja. A medale dostajemy za uczestnictwo.
- Jak to zmienić?
- Podczas pływackich MŚ w Brazylii w (2009 r.) nakręciłam z grupą przyjaciół film. Pokazujemy rywalizację, emocje i doping kibiców. Premiera w tym miesiącu. Druga część powstanie w sierpniu w czasie MŚ w Montrealu. Pokażemy ją po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku.
- W polskiej telewizji prawie nie ma sportu uprawianego przez osoby z niepełnosprawnościami. Nawet paraolimpiady z Londynu nie pokazano.
- Przygotowuję list otwarty do premiera Tuska, ministry Muchy i prezesa telewizji polskiej Juliusza Brauna. Będę się domagać transmisji następnych igrzysk.
- I myśli Pani, że polscy kibice siądą przed telewizorem?
- Oglądalność będzie duża. Nasze zmagania w Londynie oglądały cztery miliardy ludzi, bo inne telewizje zaplanowały relacje. Moje koleżanki i koledzy z tamtych krajów mają komercyjnych sponsorów i proces przygotowań na najwyższym poziomie.
- Jak wygląda Pani sportowa rzeczywistość?
- Trenuję dwa razy dziennie, w wodzie i na siłowni, pracuję z psychologiem sportowym, chodzę na rehabilitację. Studiuję.
- A praca zarobkowa?
- Zapytałaby Pani o to Justynę Kowalczyk?
- Nie sądzę. Ona podporządkowała sportowi całe życie.
- Ja też. Zdobywam medale, a nie bawię się w sport. Moje sukcesy to wynik pracy zespołu osób. Udział każdej z nich jest ważny.
- A jeśli którejś zabraknie?
- Misterny plan bierze w łeb. Żeby tak się nie działo, potrzeba pieniędzy. Polscy sportowcy z niepełnosprawnościami, tacy jak ja - często najlepsi na świecie w swoich dyscyplinach - są na ogół finansowani nazwijmy to - systemowo. To jednak nie wystarcza. Stąd mój udział w krakowskiej debacie "Pełno(s)prawni w sporcie".
- Multimedaliści mają sponsorów. Zarabiają znacznie więcej, niż wynosi rządowe czy samorządowe stypendium.
- Ja nie podpisuję lukratywnych kontraktów. Przez lata utrwalano w Polsce przekonanie, że sportowiec z niepełnosprawnością nie jest atrakcyjny dla reklamodawcy.
- A jest?
- No pewnie. Praktycznie bez wsparcia komercyjnych sponsorów w Londynie zdobyliśmy 36 medali. Będzie ich jeszcze więcej, gdy takie wsparcie dostaniemy. Nadszedł czas, by wybitni sportowcy z niepełnosprawnościami wyszli z cienia i zaczęli się promować sami. Ja to już zrobiłam. Gdy władze Tychów nie przyznały mi stypendium, na portalu tablica.pl umieściłam swoje atrakcyjne zdjęcia. Podpis brzmiał Karolina Hamer - sponsoring.
- Kojarzy się dwuznacznie.
- I miało się tak kojarzyć. Dostałam wiele odpowiedzi, także propozycje erotyczne. Ale jednocześnie media bardzo szybko podchwyciły ten mój apel i stypendium miejskie mi przyznano
- Fakt. Zrobiło się o Pani głośno.
-Ale dopiero moje pozasportowe pomysły zwróciły uwagę; także dziennikarzy. Nie worek zdobytych przeze mnie medali.
- Jakie one mają wobec tego znaczenie?
- Są moim kapitałem i moją wizytówką. Dobrze o mnie świadczą. Dlatego nie chcę być podopieczną jakiejś fundacji, która będzie wspierać biedną, kaleką pływaczkę. Interesuje mnie układ sponsorsko-biznesowy. Ja też, jak Otylia czy Justyna, mam do wykupienia powierzchnię reklamową na czepku i dresie. Jeśli będą profesjonalne relacje z ważnych zawodów, telewidzowie zobaczą logo sponsora w tych materiałach. W zamian za sfinansowanie startów i zaplecza oferuję mój wizerunek.
- Brzmi pięknie, ale jak to osiągnąć?
- Działać. Moje internetowe ogłoszenie pokazało sportsmenkę z niepełnosprawnością z innej perspektywy.
- Myśli już Pani o paraolimpiadzie w 2016 roku?
- Owszem. I chcę się do tych zawodów doskonale przygotować. Dlatego mam już własne spoty reklamowe, moje, Karoliny Hamer. To one pokażą polskim sportowcom z niepełnosprawnościami drogę w XXI wiek. Na świecie on się już zaczął, tylko my wciąż tkwimy w przeszłości.
- Jak do Pani pomysłów marketingowych mają się struktury związkowe?
- Nie zagłębiam się w nie. Podczas debaty w Krakowie słyszałam od wielu osób zabierających tam głos, że sportowcy z niepełnosprawnościami powinni dostać pieniądze na przygotowania, bo system finansowania sportu takich osób to przewiduje.
- A nie powinni?
- Owszem, ale nie dlatego, że są jakimiś bidulami, nad którymi trzeba się litować.
- Dlaczego zatem?
- Bo ciężko pracują i mają wyniki. Wiem, bo i ja, i moi trenerzy, i fizjoterapeuci i psychologowie - każdego dnia musimy wykonać wielką pracę, żebym zdobywała medale. Tak samo jak my trenują sportowcy pełnosprawni.
- Katarzyna Rogowiec powiedziała kiedyś, że jej bieganie na nartach - bez pomocy kijków - i bieganie Justyny Kowalczyk to są dwie różne dyscypliny sportu, ale obie dziewczyny walczą o medale z taką samą determinacją.
- Nie można tego lepiej ująć.
- No właśnie. Tylko że nie słyszałam, żeby Kowalczyk narzekała na brak nart, a Rogowiec od zawsze borykała się ze sprzętowymi kłopotami.
- Sama Pani widzi. Mamy o co walczyć.
- Natalia Partyka, tenisistka stołowa z niepełnosprawnością, już to robi; zdobywa medale na paraolimpiadzie i reprezentuje Polskę w gronie sportowców pełnosprawnych. Jest osobą rozpoznawalną.
- Ma szczęście, że może być łącznikiem tych dwóch sportowych światów. Ale ja, choć nie mogę rywalizować ze sportowcami pełnosprawnymi, nie jestem gorsza. Jestem inna. Mam nieprzeciętne sukcesy, korzystam z komputera, robię zakupy, wypłacam pieniądze z bankomatu, chodzę do fryzjera. Mogę być twarzą banku, produktu kosmetycznego i mogę reklamować herbatę. Też ją piję, jak wszyscy
- Podczas krakowskiej debaty w emocjonalny sposób apelowała Pani o to, by wreszcie dostrzeżono potencjał sportowców z niepełnosprawnościami.
- Pora, aby zacząć myśleć o naszym sporcie jak o narzędziu marketingowym. Potrzebujemy komercyjnych sponsorów. I będziemy ich mieli, jeśli im się to opłaci. Dobry początek zrobią bezpośrednie transmisje, informacje o wynikach z najważniejszych zawodów, w których sukcesy odnoszą tacy sportowcy jak ja. Nie chcemy nic za darmo.
C.V.
Pływać potrafi, odkąd skończyła cztery lata, ale karierę sportową rozpoczęła, mając lat 17. Porusza się o kulach. Jest wielokrotną mistrzynią i rekordzistką Polski na dystansach: 50, 100 i 200 m stylem dowolnym; 100 m stylem klasycznym, 50 m stylem grzbietowym,150 m stylem zmiennym; Jest międzynarodową mistrzynią: Włoch, Belgii, Anglii, Niemiec, Węgier, Czech, Słowacji; wielokrotną medalistką MŚ i ME oraz uczestniczką paraolimpiady w Atenach 2004, Pekinie 2008 i Londynie 2012.

Wróć

Wysuwany Like Box - www.blog.klocus.pl
facebook

AKTURALNOŚCI