Jedno z podsumowań w blisko tydzień po powrocie z USA.
10.02.2012
Szukacie motywacji to przeczytajcie o Nich. Ludzie akcji.
Polacy żyjący w Minneapolis. Niektóre z ich dzieci urodziły się już w Stanach, a mimo to mówią dobrze po polsku. To rodzice tego pilnują. Organizują zajęcia w szkole sobotniej. Uczą polskości i dają dobre wzory jak żyć. Wspierają działanie zespołów folklorystycznych. Ich dzieci tańczą w nich. Nie mają formalnego Klubu Polonijnego, ale są chętni do działania. Spotykają się na wieczorkach literackich. Wspólnie czytają i interpretują polską literaturę. Każda społeczność potrzebuje animatorów działań. W gronie ludzi, których poznaliśmy jest Hania i Ewa. One wydały się nam (ale i tak zostały określone przez innych) końmi pociągowymi. Hanię poznaliśmy jako wolontariuszką. Odbierała grupy na lotnisku w dniu przylotu. Andrzej, mąż Hanny, Ewa, Ela, Ola, Marek K., Marek... aż ciepło robi się na sercu wspominając. Od pierwszej chwili dawali siebie, dzielili się z nami czasem, emocjami, Polską. Zobaczyliśmy w ich działaniach życiową mądrość. Ich życiowe drogi, które przywiodły ich do miejsca, które jest obecnie ich domem. Te drogi też ich doświadczyły. Niektórzy z nich dotarli do Minesoty przez Kanadę. Mądrość zdobywa się pokonywaniem trudności. Oni przełamują stereotypy. Podczas naszego 4 dniowego pobytu w Minneapolis za ich sprawą doświadczyliśmy wiele. Były rozmowy, emocje na trasie, świadomość, że mamy wsparcie, gdy potrzebujemy. Te znajomości wnoszą w nasze życia rodzaj magii. 2 nasze potrzeby zrealizowali od ręki - kupili nam kamerę i iPad, na który mogliśmy kupić i zainstalować program do przeliczania czasów podczas naszych biegów. Tym samym dobrze podane czasy pomagają nam myśleć o miejscach na podium. Kamera to bardzo funkcjonalne narzędzie treningowe. Dzięki temu z kilkudziesięciu metrów trener czy asystent trenera może filmować bieg podczas treningu, zawodów. Analiza nagrań pomaga bardzo w uświadomieniu zawodnika co do błędów które popełnia. Żeby poprawić technikę biegu dużo łatwiej jest to zrobić widząc samego siebie.
Nie skończyło się na kamerze i iPad'zie. Nie często zdarza się nam, że mamy możliwość zwiedzenia miejsc, w których jesteśmy, poza startami. Tym razem dzięki Hani zobaczyliśmy też Saint Paul. Mall of America - centrum handlowe było dla nas atrakcją, z uwagi na akwarium, które tam zwiedziliśmy z Hanią i Markiem K.
Na lotnisku, do końca były z nami Hania i Ewa. Dobre duchy akcji.
Już nam brakuje ich "bliskości". Zostaje jednak w nas ich magiczna siła, motywacja do działania. Wiem, że pozostaniemy razem. :)
Serdeczne pozdrowienia ślę Wam tam - w Minneapolis i okolice.
...wsparcie...
Obrazy powyżej to mieszanka emocji - byliście z nami na trasie, w Saint Paul, w Mall of America :D
Haniu, jesteś wielka.